w każdej sekundzie. Ona uznała, że powinien widywać
dzieci. Dlatego udało mu się ją zabić. Co mogłeś zrobić? - Mogłem... powinienem się zorientować, jak bardzo ten facet jest niebezpieczny. Zwykle mężczyźni bijący żony są tchórzami. Wycofują się, gdy tylko napotkają poważniejszy opór. On odegrał tę rolę. Żałował, wstydził się. Był uprzejmy i przestrzegał zasad określonych przez sąd. Kathy nawet wierzyła, że ożeni się z inną kobietą i nie zrobi jej krzywdy. A on był tylko przebiegły. Przez cały czas czekał na okazję. Gdy się nadarzyła, wykorzystał ją. Ponieważ był sprytny i dobrze odgrywał swoją rolę, wymigał się od kary za morderstwo z premedytacją. - Nikt nie może do końca przeniknąć drugiego człowieka - zauważyła Kelsey. - Tak? Ja powinienem. No więc miałaś rację. Spieprzyłem sprawę w St. Augustine i wróciłem tutaj, żeby tracić czas na rozpamiętywanie klęski. Najchętniej się upijałem. Agencję otworzyłem nie w jakimś przypływie energii, tylko dlatego, że picie nie pomagało skracać dni. Potem przestałem pić. Po pierwsze nie pomagało, a po drugie nie chciałem zmarnować wszystkiego, co odziedziczyłem po ojcu. Cindy jest miła, Nate w porządku... Zacząłem się godzić z losem i uznawać, że życie tutaj nie jest takie złe. Potem pojawiła się Sheila. Wkurzało mnie jej zachowanie, prawiłem jej kazania. Jak widać, za 227 mało. Przespałem się z nią, choć nie powinienem. Poprosiła, żebym ją przeleciał z litości. Tak się wyraziła. To było złe, z powodu miliona przyczyn. Wtedy jeszcze się do końca nie otrząsnąłem, ale żyłem i oddychałem. A teraz, do tego wszystkiego, okazało się, że jestem ostatnią osobą, która ją widziała... Kelsey zwróciła uwagę na to zawieszenie głosu. To tak, jakby chciał powiedzieć: widziałem żywą. - Z tym, że nie jestem - dodał, patrząc na nią ze złością. - Chodzi o to, że sprawę z Sheilą też spieprzyłem. Nie musisz wszędzie za mną chodzić i się narażać. Sam chcę ustalić, co się z nią stało. Ani twoje pieniądze, ani naciski nie są potrzebne. Chcę tylko, żebyś się trzymała od tego z daleka, rozumiesz? - Jesteś przekonany, że Sheilę zabił krawaciarz - stwierdziła Kelsey. - To facet, który dusi prostytutki, a ja nie jestem prostytutką. - Sheila też nie była. - Ale prowadziła dość ryzykowne życie. - A ty idziesz w jej ślady. - Pozwól mi więc robić to razem z tobą. - Nigdy w życiu. Powinnaś wrócić do pracy. Wiesz, jeśli Sheila jest rzeczywiście w jakimś kanale, może nie zostać odnaleziona przez całe lata. Ciągle znajdują jakieś zwłoki, nawet po dziesięcioleciach.